2. URODZINY

Na początku przepraszam za długą nieobecność lecz posiadam dwa blogi i bardziej się poświęcam pierwszemu. Mam nadzieję, że nie uciekliście.

Postanowiłam, że zacznę od zakupów. Wybrałam się na miasto, aby coś kupić. Przeglądałam mnóstwo sukienek, ale najbardziej spodobała mi się jedna- krótka, obcisła i czarna. Momentalnie po nią sięgnęłam i uśmiechnęłam się do siebie. Wybrałam do tego czarne szpilki i złote kolczyki. Włosami będę się zamartwiać później. Idąc tak nabrałam smaka na pizzę. Nie chcę mi się robić obiadu, a przecież pizzę mogę uznać za obiad. Albo w sumie.. Nie będę nic jadła. Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Wróciłam do domu a mój żołądek nie dawał mi spokoju więc dla spokoju sięgnęłam po jabłko. Zegar wskazywał godzinę 16:27. Spoko mam jeszcze sporo czasu. Sięgnęłam po mój laptop i zacxęłam oglądać odcinki ulubionego serialu. Każdy trwał 30 minut. Obejrzałam z cztery, gdy sprawdziłam godzinę na telefonie. 18:36. Co?! Jak to?! Z prędkością światła pobiegłam do łazienki by umyć włosy, po prostu ogarnąć się. Gdy wyszłam spod prysznica wytarłam się dokładnie ręcznikiem, założyłam szorty i crop top po czym zabrałam się za suszenie włosów. Pospieszyłam się i o 19 moje włosy były gotowe.  W pośpiechu ubrałam sukienkę, założyłam szpilki i kolczyki i wtedy do akcji wkroczyły włosy. Zabiję się chyba. Wyglądały tragicznie. Rozczesałam je. W dotyku były gładkie wyglądały wręcz idealnie. Zapomniałam dodać, że makijaż zmyłam w łazience, więc teraz nałożyłam nowy. Wyglądałam świetnie. Zabrałam jeszcze spakowany prezent dla mojej siostry i zamówiłam taksówkę. Przyjechała o 19:40. Na miejsce dotarłam o równej dwudziestej. Weszłam do środka, w pomieszczeniu było z dziesięć osób. No przecież jeszcze inni przyjdą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wow. Było piękne. Dopiero po chwili zrozumiałam, że muszę podejść do Clary.
- Hej- uśmiechnęłam się - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Proszę- podałam jej prezent
- Cześć. Dzięki. -powiedziała po czym odłożyła torbę na bok
- Clara!- usłyszałyśmy na co dziewczyna podeszła do osoby która ją zawołała. Z głośników zaczęła brzmieć głośna muzyka. Bardzo głośna. Po jakimś czasie zauważyłam że w pomieszczeniu jest około 50 osób. Podeszłam do Clary aby z nią pogadać.
- Clara, możemy pogadać?
-Jas....- nie dokończyła bo jej wypowiedź ktoś przerwał
- Clara, chodź na chwilę- nagle pojawił się Andreas
- Zaczekaj chwilę- powiedziała odchodząc
Czekałam na nią krótko, widać było, że nie jest w dość dobrym humorze, najwyraźniej pokłóciła się z nim
- Wszystko w porządku...?- zapytałam
- Nie mam ochoty teraz z tobą rozmawiać...- nie wysiliła się nawet, aby spojrzeć w moją stronę. Nie jestem pewna, ale czuje, że blondyn naopowiadał jej coś na mój temat. I to niekoniecznie tych dobrych rzeczy. Po chwili obok mnie pojawiła się dobrze znana mi menda. Czytaj: Wielmożny Pan Andreas.
- Pokłóciłaś się z siostrą? - zapytał i uśmiechnął się cwaniacko.
- A co Ciebie może to obchodzić?! - wybuchnęłam głośno w jego stronę. Może troszkę przesadziłam, ale nie powiem. Byłam wkurzona. - A z tego co widziałam to sam się z nią pokłóciłeś!
- Ej, ej... Spokojnie skarbie... - pogłaskał mnie po policzku. Zrzuciłam jego rękę. - A ja wcale się z nią nie pokłóciłem tylko ona się troszeczkę zdenerwowała. Wszystko Skarbie.
- Nie mów do mnie "skarbie" i na drugi raz trzymaj rączki przy sobie!
- Widać że jesteście siostrami. Obydwie tak samo pyskate i tak łatwo jest Was wkurzyć... - zaśmiał się.
- Bawi Cię to?
- Zawsze i wszędzie.
Nie wytrzymałam. Po prostu nie wytrzymałam. Strzeliłam mu z liścia w  twarz. Momentalnie chwycił się za policzek na którym szczerze mówiąc został czerwony ślad. Ręka bolała mnie potwornie, ale nie. Ja się nie przyznam. Tak w ogóle to było warto.
- Przepraszam Skarbie... - powiedziałam w ironii i poszłam szukać Clary.
Swoją drogą to kompletnie nie wiem o co jej chodzi... Nic jej nie zrobiłam. Nie obraziłam. To miał być cudowny dzień! Jeszcze ten kołek się tutaj wplątał.
Siostra siedziała z jakąś gromadką przy stoliku. Podeszłam do niej i chwyciłam za ramię.
- Możemy pogadać? - zapytałam.
Przech chwilę nic nie mówiła tylko patrzyła się na mnie a ja na nią.
- Jasne. - przerwała ciszę i zwróciła się do reszty. - Zaraz wracam.
Przeszłyśmy przez tłum tańczących i skierowałyśmy się do pomieszczenia w którym nie było słychać już tak bardzo muzyki.
- To... - zaczęła ale jej przerwałam.
- Nie. Posłuchaj. To jest twój dzień. I miał być pewnie cudny ale ja wszystko zniszczyłam... Przepraszam. Jak chcesz to się zaraz zmyje i już mnie nie będzie.
- Ej... Nie mów tak. To ja chciałam Cię przeprosić. Przegięłam. Byłam zła i całą tą złość przeniosłam na Ciebie. Nie powinnam była tak robić. I nawet nie wyobrażam sobie żebyś miała stąd zniknąć - przytuliła mnie a ja ją.
- Dziękuje... - powiedziałam a ona odsunęła się ode mnie zdziwiona.
- Za co? Bo nie rozumiem.
- Za to że jesteś moją siostrą... Wiem że wcześniej nie miałyśmy takiego dobrego kontaktu. I szczerze to ciesze się że odbudowujemy relacje...
- Ja też. Chodźmy już.
- Jasne.
Wróciłyśmy na salę gdzie większość dalej tańczyła. Postanowiłam, że dzisiaj zaszaleje. No może nie tak bardzo ale jednak trochę tak. Podeszłam do jakiegoś gościa, który obsługiwał minibarek. Moja siostra nawet o tym pomyślała.
- Witam - uśmiechnął się do mnie słodko i był taki nawet nawet...
- Witam - również się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że wyglądam czarująco.
- Co podać? - zapytał.
- Na pewno coś mocnego.
- Czysta?
- Może nie od razu. Poproszę... Jakiś drink owocowy.
- Już się robi - dalej się uśmiechał.
Po chwili miałam już w swoich rękach gotowy trunek. Gdy wypiłam już dwa takie i byłam w trakcie picia trzeciego przysiadł się do mnie Andreas.
- Ty tak sama pijesz? - zapytał.
- Najwidoczniej - woow... Nie wierze. Jestem dla niego wyjątkowo miła.
- No to już masz towarzysza - powiedział i zwrócił się do "barmana" - Trzy kolejki po dwa czystej.
Po chwili przed nami stały kieliszki z wódką. Blondyn podniósł jeden a mnie wzrokiem zachęcił do wzięcia drugiego. Zrobiłam to i po chwili wszystkie sześć kieliszków były puste.
- Idziesz tańczyć? - zapytał.
- Spoko... - ja to powiedziałam? Ja? Nie... To jest raczej mało prawdopodobne no ale jednak...
- To chodź. - chwycił mnie za rękę i pociągnął w kierunku parkietu.
Nie wiem jak, ale wydawało mi się że w przeciągu kilkunstu minut on mega wyładniał. Ktoś włączył jakiś wolny kawałek. Zarzuciłam ręce na jego szyje a on położył swoje na moich biodrach. Kołysaliśmy się w rytm muzyki.
- Ile wypiłeś? - wypaliłam nagle.
On tylko się uśmiechnął.
- Trzy kieliszki czystej. Te co przy Tobie. Ale alkohol i tak na mnie słabo działa - powiedział szeptem do mojego ucha a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Ja nie wiem co on ma takiego w sobie ale zaczyna mi się coraz bardziej podobać.
Po chwili jego wzrok utkwiony został na moich ustach. Zaraz po tym chłopak pocałował mnie w kącik moich warg. Potem przeszedł  całkiem na usta a ja odwzajniam pocałunek. Oderwałam się od niego kiedy piosenka się skończyła.
- Przepraszam... Muszę iść
Odchodzeszłam tak szybko że chłopak nawet nie zdążył zareagować. Skierowałam się na dwór. Nie obchodzi mnie że pewnie jest zimno. Nawet tego nie poczułam bo alkohol pewnie mnie rozgrzał. Ale bolą mnie nogi. Muszę zdjąć te szpilki. Schyliłam się żeby to zrobić, ale w międzyczasie na schodach zobaczyłam Clarę. Siedziała na nich z lampką prawdopodobnie wina. Podeszłam do niej.
- Hej... Co się stało?
- Nie ważne... Nic...
- Mi możesz powiedzieć.
- No bo... Widziałam jak facet którego kocham najpierw obściskuje się a potem liże z jakąś laską.
- Co za menda...
- Tak bym jej nie nazwała.
- Tylko?
- Nie ważne...
- A kto to tak w ogóle jest? Bo jak się z nim spotkam to mnie popamięta. Wiem że piłam... Trochę... Ale dowalić to mu mogę.
- Nie mogę powiedzieć... I przepraszam.
- Nie masz za co. Aaa... I mam prośbę...
- Tak...?
- Albo już nic. Wezmę taksówkę.
- Jak chcesz zostać to śmiało.
- Nie... Serio. I dzięki
- Spoko...
Wróciłyśmy do domu a ja poszukałam swojej torby i zadzwoniłam po taksówkę ale okazało się że wszystkie są zajęte. Agh...
- Ja mogę Cię podwieźć - nagle przede mną pojawił się Andreas.
- Piłeś.
- No i...? Po za tym nie dużo.
- Nie powinieneś...
- Wiem co robię.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Chodź.
Zaprowadził mnie w stronę samochodu a ja zajęłam miejsce od strony pasażera. Andi usiadł za kierownicą i chwilę później już jechaliśmy.
- To gdzie dokładnie mieszkasz?
- Pamiętasz tą ulicę na której się spotkaliśmy? - kiwnął głową. - To tam. Kopernikusstraße 43. Taki biały dom.
- Jasne...
Nie wiem czemu ale po chwili odpłynęłam.

Komentarze

  1. Cudowne! Czekam na więcej, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, nie sądziłam, że ktoś tu jeszcze przyjdzie, ale miło mi :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

3. MIŁOŚĆ?

Prolog

1. SPOTKANIE